poniedziałek, 15 marca 2010

Kamienie...

Długo ostatnio nic nie pisałam a działo się przecież tak wiele... Ale to wszystko jest zbyt trudne żeby tak na bieżąco to opisywać. Czasem trzeba trochę ochłonąć... Wszystko sprowadza mi się do kamienia. Kamienna dusza, serce z kamienia i kamienie szlachetne. To ostatnio zdominowało moją głowę...

Praca przestała być miejscem, do którego chce mi się chodzić. Fałsz ludzi, z którymi codziennie mijam się i wymieniam uśmiechy, jest po prostu obrzydliwy! Jak wiele potrafią oni zrobić aby osiągnąć swój cel!?! Czekam tylko, aż tak długo wyczekiwane przeze mnie zmiany nastąpią i mam nadzieję, że nie spadnę z deszczu pod rynnę...

A poza pracą? Rozmyślania o szczęściu... Czym ono dla nas jest, tak na prawdę? Co jesteśmy gotowi zrobić aby je osiągnąć? Czy mamy prawo ranić innych, aby samemu znaleźć to, co uczyni nas szczęśliwymi? Nie wiem... Nie wiem czy świadomość krzywdy wyrządzonej innym nie przesłoni później tego, co miało sprawić radość. Ale przecież nie możemy rezygnować ze spełniania marzeń, bo to chyba właśnie o nie chodzi w życiu...? Aby powolutku, sukcesywnie dochodzić do tego, co dla nas w życiu ważne. Aby być wśród ludzi, na których nam zależy, pracować tak, aby praca sprawiała nam radość, kochać tych, których kochać chcemy a nie tych, których musimy. Czy jednak życie polega na ciągłym poświęcaniu siebie i swoich pragnień...? Na myśleniu o innych i kierowaniu swoim życiem tak, aby byli oni z nas i naszego postępowania zadowoleni? A może jednak jest jakiś złoty środek, który pozwoli osiągnąć szczęście nie sprawiając bólu tym, którzy są obok...? Nie wiem...

A zmieniając temat.... Kolejna wystawa. Kamienie, minerały, biżuteria i Ruiny Teatru. Uwielbiam tam chodzić! Klimat jaki roztacza to miejsce jest niesamowity. Może trafię tam kiedyś na jakiś spektakl i poznam to miejsce z jeszcze innej strony... Kilka fotek dla tych co nie byli...



I jeszcze jedno. To mi dzisiaj w duszy gra...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz