sobota, 3 kwietnia 2010

Nowa droga...

Dziś w mojej głowie przewija się mieszanka wielu bardzo różnych emocji... Wiele myśli kłębi się nie pozwalając mi zasnąć...

Słowa przysłane mi przez Przyjaciela spowodowały, że popłynęły łzy... Łzy zarówno radości jak i strachu. Radości z nowego życiowego etapu, jaki właśnie dziś dla Niego się rozpoczął. Ale także strachu o to, co przyniesie życie po tak drastycznych zmianach. To był bardzo odważny krok. Oby zaakceptowali go ci najbliżsi i najważniejsi... Ja będę wspierać wszystkie te działania. Całym swoim sercem!

A za parę chwil święta... Pierwszy raz nie zasiałam rzeżuchy. Pierwszy raz nie wysłałam kartek. Pierwszy raz nie wyjęłam z szafki świątecznych dekoracji... Nie zrobiłam niczego, co chociaż w małym stopniu, stworzyłoby świąteczną atmosferę... No bo dla kogo??? Znów, siedząc przy stole, każdy z nas będzie myślami w zupełnie innym miejscu. Znów będziemy udawać rodzinę... Tylko po co i przed kim? Jedyne wyjście to przetrwać jakoś do wtorku i wrócić w wir codzienności. I zacząć szukać swojej drogi. Przynajmniej wąskiej ścieżynki - byleby wskazała kierunek w jakim powinnam podążać...

niedziela, 28 marca 2010

Zmiany...

To wszystko jest takie trudne... Dzieje się tak szybko. Za szybko... Boję się o konsekwencje. Ale, tak jak obiecałam, będę wspierać te zmiany. Będę blisko. Zawsze... Bez względu na to, co się wydarzy...