poniedziałek, 14 czerwca 2010

Integracja...

Bełchatów. 3 w nocy... Siedzę i zastanawiam się, po co ja tu przyjechałam? Przecież chyba tylko hektolitr wypitego alkoholu pozwoliłby mi na to, żeby znaleźć wspólny język z tymi ludźmi! Coraz częściej daje mi się we znaki brak umiejętności dostosowania się do tych korporacyjnych bzdetów. Ja nie umiem robić z siebie idiotki, uśmiechać się do ludzi, których na co dzień nie trawię i nie reagować na czyjeś chamstwo tylko dlatego, że to jakaś "figura". Dlatego nigdy niczego tu nie osiągnę. Bo JA TU NIE PASUJĘ!!!

A w ogóle to mam doła. Nie mam z kim pogadać, pośmiać się czy posłuchać muzy. Czuję się jak kosmita nie umiejący znaleźć sposobu na porozumienie się z ludzkością... Nie tylko w pracy...

Idę spać. Dobranoc...