Najpierw był wyjazd firmowy do Pragi... Miasto urzekło mnie dopiero po jakimś czasie. Na początku był szok. Wjeżdżając na praskie obrzeża zobaczyłam jedynie komunistyczną zabudowę, ogromny korek i takie same bilbordy jak u nas, tyle, że po czesku :) Na szczęście im bardziej w głąb tym piękniej... Starówka i jej klimat przebiły chyba wszystko, co do tej pory widziałam! Ale chyba największym zaskoczeniem była czystość tego zatłoczonego jak hipermarket miasta. W każdym kącie czysto! Człowiekowi było by głupio przed samym sobą rzucić na ziemię nawet najmniejszy papierek :) Nie wiem jak Oni to robią, ale zasiali w turystach jakąś taką mentalność, że należy szanować to piękne i oszczędzone przez czas i historię miasto... Zdecydowanie zbyt mało czasu było na choć pobieżne poznanie Pragi :( Dwa dni to czas, który pozwoliłby lepiej poznać jakiś mały fragment, jakąś namiastkę ale na całe miasto to potrzebny jest przynajmniej tydzień codziennych spacerów i to najlepiej z jakimś dobrym przewodnikiem. Widziałam jednego takiego, z powołania. Amerykanin. Wycieczka, którą oprowadzał stała wpatrzona w niego i zasłuchana jakby świat wokół nich gdzieś zniknął. A on opowiadał... Żałowałam, że nie mogłam przystanąć na dłużej i posłuchać tych ciekaawych historii, które opowiadał. W piątek przyszedł niestety czas na powrót do Polski i prawie natychmiastowy wyjazd do Warszawy :)
Nasza stolica była niestety ogromnym kontrastem dla Pragi :( Nie udało mi się zobaczyć zbyt wiele, ale to, co widziałam, przyprawiało mnie o skurcze żołądka :/ Brud, smród i ubustwo... Do tego chamstwo kierowców, którzy myślą, że są mistrzami kierownicy a cała reszta ludzkości to debile. Tak naprawdę, to widziałam tylko ścisłe centrum, kawalątek Pragi (!) i Grochowa, udało mi się przejechać komunikacją miejską i na koniec dotrarłam do Łazienek. I tam, poczułam się, jakbym przeniosła się, w niewiadomy sposób, w jakieś zupełnie nie pasujące do Warszawy miejsce! Pięknie i klimatycznie... Niestety, tam również natknęłam się na tłumy spacerowiczów cieszących się piękną, polską jesienią. Ale otoczenie sprawiło, że dało się nie zauważać ludzi idących obok a wiewiórki jedzące ludziom z ręki potrafią chyba rozbroić nawet najbardziej zatwardziałe serca :)
No a dziś był pierwszy dzień na uczelni po wakacjach! Kocham tych ludzi! :* Stęskniłam się za nimi i strrrasznie ucieszył mnie ich widok :D Oczywiście cały dzień się prześmiałam a jutro czeka mnie powtórka z rozrywki :D