niedziela, 5 czerwca 2011

Zaległości część I...

Znów minęło sporo czasu od ostatniego posta. Ale ostatnio tyle się działo, że ciężko znaleźć chwilę spokoju, żeby coś skrobnąć. A nie chcę pisać w biegu, byle tylko coś napisać.

W pracy wciąż coś się dzieje i coraz więcej jest do zrobienia. Te ciągłe zmiany zaczynają być bardzo męczące. A do tego dochodzi niepewność 'jutra'. Nie wiem co będę robić kiedy już wyłączymy system, którym się zajmuję. Obawiam się, że trafi mi się jakaś nudna, kompletnie nie ambitna robota :/ Rozglądam się za czymś nowym ale póki co, wewnątrz firmy. Mam jeszcze jakieś dwa miesiące więc może uda się coś trafić.

Miłym akcentem, zafundowanym przez firmę był wyjazd do Wiednia. Taki typowo rekreacyjny, dla oderwania się od codzienności. Wiedeń to piękne miasto. Piękne i zadbane. Zadziwia swoją czystością i spokojem, jaki w nim panuje. Jednak brakowało mi w nim jakiegoś takiego 'klimatu'. Odnosiłam wrażenie jakby nie miało swojej duszy, albo może była ale zagmatwana, pochowana gdzieś po kątach, których nie dane było mi odnaleźć. Coś jednak musi być w tym mieście bo oprócz zabieganych, tak jak ja turystów, pełno było tam miejscowych, którzy sprawiali wrażenie spokojnych, zupełnie wyluzowanych ludzi, cieszących się chwilą. Coś chyba musi być w tym mieście, co pozwala im na taki luz, prawda?

Dziś wrzucę trochę fotek z tego wyjazdu a resztę zaległości opiszę w kolejnym poście co by łaskawych czytelników nie zanudzać :D Może kiedyś jeszcze tam wrócę i spróbuję poznać Wiedeń ale z innej strony, tej mniej turystycznej a bardziej swojskiej, codziennej... :)