piątek, 14 maja 2010

Lipali...

Zmarznięta ale zadowolona :) Fajny wieczór, przy fajnej muzie i z fajną kumpelą. Pozytywnie mnie to nastroiło! A jutro znów wyjazd do Żywca i  znów koncert :D A dziś posłucham sobie Lipali - pokoncertowo mnie dopadło :D

I wiem, że mogę
wiem, że mogę
choć mam pod skórą coś jakby strach
lecz mimo tego wiem, że mogę
zanurzyć się w bezmiarze dnia!!!

czwartek, 13 maja 2010

Góry...

Dziś tylko kilka zdjęć z wczorajszej wyprawy w góry. Na szczęście to nie była wyprawa wspinaczkowa bo byłoby niewesoło. Ulewa, błoto i ślisko jak diabli. Ale właśnie tak wygląda tegoroczna wiosna w Beskidzie Żywieckim :)







poniedziałek, 10 maja 2010

Zapomnienie...

Nie miałam ostatnio zbyt wiele czasu, żeby coś pisać... Sama skutecznie się o to postarałam... Chciałam aby wolnych chwil było jak najmniej. Żeby nie było czasu myśleć... I tak też, na szczęście, się stało. Czas wypełniłam pracą i sporą ilością wypadów koncertowo-towarzyskich :)

Początek miał miejsce w Katowicach aby zacząć drogę do CK Wiatraka w Zabrzu. Świetny, jak zawsze w Wiatraku, klimat, spotkanie z dawno nie widzianą paczką i duża dawka ukochanej muzyki - to było to, za czym już zdążyłam się stęsknić i czego mi w tej chwili najbardziej brakowało...



Kolejny na liście pojawił się Wrocław. Od tak dawna chciałam pojechać i zobaczyć, tak zachwalane przez wszystkich, miasto. I zupełnie spontanicznie, pomysł narodził się w środku piątkowej nocy, w drodze do Rudy Śląskiej :) Pojechaliśmy w majówkowy poniedziałek. Od rana padał deszcz, co jednak nie przeszkodziło w spacerach po wrocławskiej starówce i dosyć dokładnym zapoznaniu się z kilkoma krasnalami :) Oczywiście wypad nie mógł być taki całkiem wycieczkowy i zakończył się koncertem na wrocławskiej 3-majówce! Tradycyjnie już, udało nam się przegonić chmury i cała impreza odbyła się przy nieśmiało wychylających się zza chmur promieniach słońca! Czary? ;)

I tak, po pracowitym tygodniu, przyszedł czas na Maj Music Festival w Katowicach. Znów spotkanie całej paczki i znów przegoniliśmy deszcz! :) Od samego początku świetna muzyka w rewelacyjnych wykonaniach. i oczywiście, przy takiej ekipie jak nasza, kupa śmiechu :D


Oj, późno wróciłam z tego koncertu :P Ale warto było! Nawet trochę na koniec pomarznąć było warto, bo to, co działo się na scenie, warte było nawet zapalenia płuc :D Po tym, dosyć intensywnym koncertowaniu, przyszła pora na babskie pogaduchy. Tego chyba też mi brakowało... Trochę bezcelowe łażenie po mieście, pyszne żarcie w tajskiej knajpce, cudna kawa piernikowa a do tego mnóstwo słów i łez wylanych ze smiechu :D Świetny wieczór! Ja chcę tak częściej!


A to wszystko, oprócz tego, że dało mi możliwość świetnej zabawy i psychicznego odpoczynku pozwoliło mi na chwilę zapomnieć... O tym jak mi ciężko... O stracie tego, co było dla mnie najważniejsze.  O ile w ogóle kiedykolwiek istniało...