Nie miałam ostatnio zbyt wiele czasu, żeby coś pisać... Sama skutecznie się o to postarałam... Chciałam aby wolnych chwil było jak najmniej. Żeby nie było czasu myśleć... I tak też, na szczęście, się stało. Czas wypełniłam pracą i sporą ilością wypadów koncertowo-towarzyskich :)
Początek miał miejsce w Katowicach aby zacząć drogę do CK Wiatraka w Zabrzu. Świetny, jak zawsze w Wiatraku, klimat, spotkanie z dawno nie widzianą paczką i duża dawka ukochanej muzyki - to było to, za czym już zdążyłam się stęsknić i czego mi w tej chwili najbardziej brakowało...
I tak, po pracowitym tygodniu, przyszedł czas na Maj Music Festival w Katowicach. Znów spotkanie całej paczki i znów przegoniliśmy deszcz! :) Od samego początku świetna muzyka w rewelacyjnych wykonaniach. i oczywiście, przy takiej ekipie jak nasza, kupa śmiechu :D
Oj, późno wróciłam z tego koncertu :P Ale warto było! Nawet trochę na koniec pomarznąć było warto, bo to, co działo się na scenie, warte było nawet zapalenia płuc :D Po tym, dosyć intensywnym koncertowaniu, przyszła pora na babskie pogaduchy. Tego chyba też mi brakowało... Trochę bezcelowe łażenie po mieście, pyszne żarcie w tajskiej knajpce, cudna kawa piernikowa a do tego mnóstwo słów i łez wylanych ze smiechu :D Świetny wieczór! Ja chcę tak częściej!
A to wszystko, oprócz tego, że dało mi możliwość świetnej zabawy i psychicznego odpoczynku pozwoliło mi na chwilę zapomnieć... O tym jak mi ciężko... O stracie tego, co było dla mnie najważniejsze. O ile w ogóle kiedykolwiek istniało...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz