sobota, 10 lipca 2010

Wakacje...

Kurczę! Muszę zmusić się do pozytywnego myślenia! Ostatnie dni to był potworny kryzys. Wiele głupich rzeczy przychodziło mi do głowy. Kilka spraw przestało mieć znaczenie... Już teraz wiem, że jestem sama ze sobą. Że mogę liczyć tylko na siebie. I że tak było zawsze i na zawsze tak pozostanie. To przykre, że mimo otoczenia mnóstwa ludzi, kiedy przychodzi moment gdy potrzebne jest wsparcie nie ma się do kogo zwrócić... Ale takie już jest życie. Trzeba rozejrzeć się wokół i poszukać nowych "przystani", dla których warto będzie się starać...

Dziś mam swój pierwszy dzień wakacji. Ostatni egzamin sesji mam już za sobą. Niestety nie poszło mi tak dobrze jak w poprzednim semestrze, ale wszystko potoczyło się tak, jak przewidywaliśmy. Nic to. Przynajmniej z moimi chłopakami spotkam się parę tygodni wcześniej. Będę tęsknić za nimi przez te wakacje... Praktycznie każdy weekend spędzony w szkole, daje mi "pałera" na co najmniej tydzień :) Dobra energia, humor i generalnie niesamowita ekipa ludzi, jaką tam spotykam pozwala mi zapomnieć o tym, co mam na co dzień... Mam nadzieję, że przynajmniej kontakt wirtualny uda nam się utrzymać przez te dwa miesiące.

No i mundial! Jutro ostatni mecz. Kiedy to zleciało??? Smutno będzie wieczorami bez dźwięku wuwuzeli... :D A jutro założę swoją pomarańczową koszulkę :P