niedziela, 27 maja 2012

Dzień Matki...

To był mój pierwszy w życiu Dzień Matki :) Patrzyłam na uśmiechniętą od ucha do ucha Alę i nadal nie mogę uwierzyć, że JESTEM MAMĄ i że to maleństwo to moje dziecko! To naprawdę niesamowite, że to moje 'dzieło'... :D Tak samo jak wciąż nie mogę się nadziwić jak szybko takie dziecko się rozwija i jak z dnia na dzień się zmienia.

Ale nie tylko ona, ja też się zmieniam i inaczej patrzę na świat. Zmieniły się moje priorytety i moje potrzeby. Oczywiście dostosowują się do potrzeb Ali. Ale co najfajniejsze - mnie się to podoba :)
Przestałam zaprzątać sobie głowę sprawami mało istotnymi jak np. utracone przyjaźnie, układy w pracy czy przegapione koncerty. Teraz cieszę się każdą chwilą, którą spędzam z moją córką, celebruję każdy jej uśmiech czy nową umiejętność. Stałam się do bólu monotematyczna ale jeśli komuś to przeszkadza to mam to gdzieś :P Teraz już rozumiem mamy, które godzinami mogą gadać o swoich dzieciach a sama chętnie przysłuchuję się takim rozmowom bo przecież zawsze mogę dowiedzieć się czegoś ciekawego, co pomoże mi w wychowaniu mojego dziecka :)

A dziecko to właśnie kończy cztery miesiące! Przecież ja dopiero co robiłam test ciążowy a tu już od czterech miesięcy Ala jest na świecie! :D Gada już tyle, że buzia jej się nie zamyka, głośno komentuje wszystko co ją otacza, a kiedy ją noszę albo karmię, mocno i pewnie przytula się i trzyma mamy. Kiedy w wózku jeździ w pozycji półleżącej (co by mogła lepiej otoczenie poznawać) próbuje już się podciągać do siadania, podczas snu obraca się na boki a rano przeważnie budzi się 'do góry nogami' czyli obrócona o 180 stopni do pozycji w jakiej ją położyłam. Rączki to świetne zabawki, co raz częściej złączone albo trzymające jakiś śliniaczek czy pieluchę (no i osła oczywiście!). No i w końcu najważniejsze - od czterech dni Ala je 'słoiczki' czyli jabłuszko i marchewkę! Jedno i drugie pochłania jakby od urodzenia nic innego nie jadła. Otwiera buzię i przysuwa główkę do łyżeczki niezgrabnie próbując zgarnąć z niej pyyyyszną papkę. Ubaw mam po pachy ale i łzy wzruszenia mimowolnie cisną się w kącikach oczu :)

Dziecko mi się starzeje i nic tego nie zmieni :P Pozostaje mi tylko cieszyć się patrząc jak rośnie i pomagać jej w pokonywaniu przeszkód, które musi pokonać. No i przytulam i całuję to moje maleństwo kiedy tylko się da bo za parę lat to już będzie dla niej 'siara' i o takie czułości będę ją musiała dłuuuugo prosić :D Tymczasem spadam spać bo dziecię nie zrozumie, że mama niewyspana i chce jeszcze trochę pospać :)

Blessed be! :)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz